środa, 16 września 2020

Debiut Magdalena Winnicka "KOSTANDIN" 30-09-2020

 



Recenzja przedpremierowa 

 
Moją przygodę z czytaniem romansów erotycznych rozpoczęłam od serii Crossa, (wbrew wszystkiemu nigdy nie przeczytałam natomiast Greya) i przyznaję, że po pierwszej części tej niewiarygodnej historii byłam wtedy oczarowana pochłaniając wszystkie części, ALE im dalej w las…. Tym wiadomo co, i tak też było z moim Crossem, ta magia minęła a ja zaczęłam się nudzić i co najważniejsze dostrzegłam wreszcie „treść” a nie tylko zawartość. Zapewne dzisiaj zupełnie inaczej patrzyłabym na ten cykl. Później były inne książki o prawie tej samej treści, a gdy trafiłam na 365 dni to już w ogóle był szczyt zwątpienia, że erotyki romanse mogą mi się podobać… nie skupiajmy się jednak na tej „książce”, bo w tym temacie nie mam nic dobrego do powiedzenia.
Kiedy zaproponowano mi zrecenzowanie książki, dodam debiutu Pani Magdaleny Winnickiej miałam pewne obawy, że niesłusznie od razu wrzucę ją do jednego wora z innymi, dlatego zanim zabrałam się z czytanie stanowczo ułożyłam w swojej głowie myśl – nie czytasz kryminału, to rodzaj lekkiej lektury i na tym się skupisz, nie wymagaj. Z mocnym postanowieniem i luźnym nastawieniem rozpoczęłam przygodę z Kostandinem….
23 letnia Alicja po traumatycznych przeżyciach, zakończonym związku i z bałaganem w głowie korzysta z zaproszenia przyjaciółki i wyjeżdża do Leicester na dłuższe wakacje połączone z pracą, które maja postawić Ją na nogi i pomóc odzyskać równowagę. Już na samym początku zagranicznej przygody życie ratuje Jej niebywale przystojny i uwodzicielski 30 letni Albańczyk – Kostandin Tirona. Jak dość szybko udaje nam się dowiedzieć Kosta jest szefem mafii i „trzęsie” całym miastem ( zresztą nie tylko tym konkretnym). Potężny boss mafijny postanawia zdobyć Alicję a Ona sama nie będzie potrafiła oprzeć się urokowi seksownego Albańczyka. Czy ta historia ma szansę na happy end ? Młodej polce przyjdzie zmierzyć się z tajemnicami, porachunkami wrogów a także ze śmiercią, która w tym świecie jest aż nazbyt częstym towarzyszem.
Efekt ?
Podobało mi się lekkie pióro autorki, często zabawne dialogi i nawet jeśli przerysowana całość to bardzo zgrabnie dobrana. Ok przyznaję, że są tutaj momenty, które mnie kłują w oczy, nawet jeśli sobie coś obiecałam. Jedno wiem na pewno – marzę o tym żeby spotkać na swojej drodze dobrodusznego szefa mafii, który podaruje mi ot tak gruby plik kasy jak to się zdarza Koście ;) Rozerwałam się i odpoczęłam przy tej powieści, nawet fajnie spędziłam czas i chociaż Alicja na końcu coraz bardziej mnie irytowała to dotrwałyśmy do zakończenia, które jest zaskakujące i wcale nie przewidywalne jak to się zazwyczaj zdarza. Fajny debiut, polecam fanom gatunku tej literatury. Na odmóżdżenie w sam raz…
Idę szukać Kosty ;)

Polecam serdecznie  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut Sam Holland "Echo Man"

                                                          MAJSTERSZTYK    Majówka z Echo Manem ? uffff na szczęście jako czytelnik a nie bo...