Tydzień… dokładnie tyle potrzebowałam żeby po skończeniu książki usiąść i zabrać się za pisanie tej recenzji, ale nawet pomimo upływu siedmiu dni nadal nie mam pewności czy uda mi się napisać coś sensownego. Odnoszę wrażenie, że jakichkolwiek słów użyje nie oddadzą one w pełni wrażeń jakich dostarczyła mi autorka podczas czytania. Czekałam na tę książkę tak długooo, ponieważ w lutym dostałam propozycję jej zrecenzowania a pierwsza data premiery została zaplanowana na kwiecień, niestety po drodze zaczęły się problemy, premiera była ciągle przenoszona na inny termin, autorka odwołała trasę promującą książkę z powodu pogróżek pod Jej adresem… i tak od lutego aż do października, ale wreszcie udało się i nadszedł moment, gdy książka do mnie dotarła.
Czy warto było czekać tyle miesięcy?
Acapulco, Lidia i jej 8 letni syn Luca, to Ich historia opowiedziana jest na kartach tej książki, to zwykli ludzie wiodący proste niczym nie wyróżniające się życie, Luca jak na chłopca w Jego wieku przystało uczęszcza do szkoły, Lidia prowadzi swoją księgarnię, która chociaż nie przynosi Jej milionowych zysków, to ma ogromną wartość sentymentalną, uwielbia w niej rozmawiać ze swoimi klientami o literaturze, tak też właśnie poznaje Javiera z którym na początku rozprawia o książkach a z czasem zaprzyjaźnia się, jeszcze wtedy kobieta nie wiem, że Javier to niebezpieczny szef kartelu narkotykowego. Lidia jest żoną dziennikarza – Sebastiana, który napisał artykuł o bossie kartelu, który zawładnął miastem. Jeszcze wtedy oboje nie wiedzą jaką cenę przyjdzie im zapłacić za ten tekst… Podczas rodzinnego grilla w ogrodzie giną wszyscy członkowie rodziny Lidii, 16 osób zostaje brutalnie zamordowanych, ocalała tylko Ona i Luca. To moment w którym pozostaje uciekać, jak najszybciej i jak najdalej… Od tej pory zaczyna się walka o ocalenie syna i siebie a strach to nieodzowny element nowej nieznanej codzienności z którą muszą się zmierzyć. Nagle z dnia na dzień stają się migrantami, zdesperowanymi by dotrzeć do celu, który ma im zapewnić bezpieczeństwo, piesze wędrówki, wskakiwanie na rozpędzony pociąg, brud, śmierć i panika – to pierwszy etap, który w każdej chwili może się skończyć jeżeli zostaną złapani lub wykonają jeden nieostrożny ruch.
Książka liczy 476 stron i uwierzcie, że od pierwszej do ostatniej strony czułam strach bohaterów, towarzyszył mi ciągle i nie odpuszczał nawet na chwilę, czułam się tak jakbym to ja trzymała małego Lucę za rękę i biegła za pociągiem. To historia do szpiku kości przejmująca, tak niewiarygodnie prawdziwa i bolesna, że jeszcze długo będę odczuwać emocje jakie towarzyszyły mi w trakcie czytanie. Wiele razy zachwycałam się książkami, ale ta powieść to prawdziwe mistrzostwo, styl autorki sprawił, że fikcyjni bohaterowie byli dla mnie jak żywi.
Kultowa, chwytająca za serce, dramatyczna a zarazem piękna, jestem przekonana, że fabuła tej książki położy na łopatki każdego twardziela.
Najszczersze, najprawdziwsze 10…
To arcydzieło na które warto było czekać!!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz