wtorek, 9 lipca 2019

"Pchła" Anna Potyra - rewelacyjny debiut kryminalny




Pani Aniu.. zgniotła mnie Pani niczym pchłę :)

Wigilia Bożego Narodzenia, ulice pustoszeją, ludzie spotykają się w kręgu rodzinnym by zasiąść do wieczerzy w ciepłej miłej atmosferze.
Niestety nie wszystkim ten spokój jest dany, komisarz Adam Lorenz zostaje wezwany do jednego z Warszawskich mieszkań w którym narzeczona dzień przed ślubem odkryła zwłoki swojego niedoszłego męża. Nie ma podejrzanych, nie ma motywu, a jedynym śladem jest pozostawione przy ciele stare zdjęcie pochodzące z okresu drugiej wojny światowej, które zostawił zabójca.
Czar świąt pryska, a trupów zaczyna przybywać. Od tej pory, akcja zaczyna rozwijać się w błyskawicznym tempie a zagadek pojawia się z każdym dniem więcej i więcej.
Co gorsze, morderca wysyła listy do swoich ofiar, kto następny otrzyma tajemniczą korespondencję ?
Do zespołu komisarza dołącza profilerka Iza Rawska, która doświadczona i niezrażona krytyką policjantów pomaga przy schwytaniu tajemniczego mordercy.

Grzechem byłoby pisać więcej ryzykując zdradzenie zbyt wielu szczegółów, dlatego bezpiecznie będzie zakończyć na tym opisie.
Jestem pełna podziwu i zaskoczenia, "Pchła" okazała się debiutem kryminalnym autorki, co tym bardziej mnie pozytywnie zaskoczyło. Pięknie poprowadzona rozdzielność bariery czasowej pomiędzy współczesnością a czasami Powstania Warszawskiego. Autorka sprytnie i z pełną gracją wodzi nas za nos, a gdy emocje już są na samym szczycie sięgnięcia zenitu, nagle przebija nam balonik wywołując efekt "ale zostałam nabrana" i emocje zaczynają się podnosić od nowa.
Wszystko bez zbędnego przedłużania i przeciągania, gładko i z charakterem.
Świetna po prostu świetna pozycja, która jak nas wciągnie w swoje sidła to nie wypuści dopóki nie przeczytacie ostatniej strony.

Serdecznie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Debiut Sam Holland "Echo Man"

                                                          MAJSTERSZTYK    Majówka z Echo Manem ? uffff na szczęście jako czytelnik a nie bo...