Kiedy czytasz, świat przestaje istnieć, możesz udawać, że to, co jest w książce, jest rzeczywistością, albo że rzeczywistość po prostu znika. Możesz być tym, kim chcesz, dobrowolnym bohaterem książki..." Dorotea de Spirito (z książki Anioł)
piątek, 6 marca 2020
Święto Ostryg, kac morderca... i morderca
PREMIERA 31-03-2020
Dziękuję Wydawnictwu W.A.B. za egzemplarz.
Skandynawski kryminał - debiut.
Doggerland - fikcyjny archipelag między Wielką Brytanią a Skandynawią.
Komisarz Karen Eiken Hornby dość hucznie celebruje Święto Ostryg, które jest obchodzone co roku w ostatni piątek października, w tym roku impreza jest na tyle udana lub wręcz przeciwnie, że rano kobieta budzi się w pokoju hotelowym obok swojego szefa Jounassa Smeeda z którym na co dzień raczej nie pałają do siebie sympatią. Kiedy wraca na kacu gigancie do domu, nie jest jej dane odchorować i zapomnieć, po kilku godzinach dostaje telefon o brutalnym morderstwie popełnionym w okolicy, co gorsza zamordowaną kobietą okazuje się była żona szefa z którym spędziła noc - Susanne Smeed. Jak wiadomo ze względu na powiązania rodzinne Jounass zostaje odsunięty od tej sprawy, a poprowadzić ma ją Karen. Wiadomo, że pierwszym podejrzanym zawsze jest mąż, były mąż, partner, jak zatem zapewnić alibi szefowi tak, by nie wyszło na jaw, że spędzili razem noc?
Brak motywu i jakichkolwiek dowodów na miejscu zbrodni sprawia, że całe śledztwo utyka w martwym punkcie, pierwsze kilka kluczowych dób upływa bardzo szybko, a policja stoi w miejscu nie mając zupełnie nic. Z przeprowadzonych przesłuchań jasno jednak wynika, że Susanne nie miała przyjaciół, jej kłótliwy i trudny charakter sprawiały, że ofiara miała wrogów a mieszkańcy mało przychylnie wypowiadają się na jej temat.
Szukając jakichkolwiek poszlak, Karen musi cofnąć się do dzieciństwa denatki, do czasów gdy rodzice Sussane należeli do niewielkiej komuny hipisowskiej. Czy to właśnie tam znajdzie rozwiązanie zagadki, która wydaje się niemożliwa do wyjaśnienia?
Czytałam często wśród opinii, że skandynawskie kryminały są toporne i dość ciężkie, uważam że ta pozycja przełamuje całkowicie te poglądy, fabuła książki wciąga nas dosłownie od pierwszej strony, akcja pomimo obszernej objętości cały czas posuwa się naprzód, ani na chwile nie stając w miejscu i nie zwalniając tempa. Bohaterowie są bardzo wyraźnie nakreśleni, wszyscy różnią się zasadniczo od siebie, dzięki czemu mamy obraz całkowicie indywidualnych jednostek, nie ma tutaj mdłych postaci, autorka nawet bezdomnego przedstawiła w bardzo wyróżniający się sposób.
Czas spędzony na wyspie razem z bohaterami książki Marii Adolfsson okazał się dla mnie przyjemnie spożytkowanymi godzinami, bo to w moim odczuciu naprawdę dobra pozycja, nie wybitna ale przyzwoita.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Debiut Sam Holland "Echo Man"
MAJSTERSZTYK Majówka z Echo Manem ? uffff na szczęście jako czytelnik a nie bo...
-
MAJSTERSZTYK Majówka z Echo Manem ? uffff na szczęście jako czytelnik a nie bo...
-
Komu rabat? no komu? Przyznajcie się, każda/y z nas uwielbia przeceny, promocje i wirujące przed oczami procenciki, a jeszcze jak wi...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz